Teksty

Janusz Kotara “Szkoła jako podmiot”


JANUSZ KOTARA

SZKOŁA JAKO PODMIOT


„Theorie de Turin” Jacques’a-Alaina Millera będąca jego teorią Szkoły, stała się w ramach kolejnego seminarium NLS bazą do pracy członków obydwóch polskich Kół: Krakowskiego i Warszawskiego w rozwijaniu refleksji nad tym, czym jest Szkoła – lacanowska Szkoła psychoanalizy.

Swoją teorie J-A. Miller rozwija wokół trzech osi, trzech pytań:

· czym jest Szkoła jako formacja grupowa, kolektywna; jaki jest jej fundament, jej status, jej radykalna odmienność w odniesieniu do innych formacji zbiorowych?
· co to znaczy „upodmiotowienie Szkoły”?
· co to znaczy, że Szkoła jest podmiotem?

Podążę tym trzecim tropem.

„Szkoła jest podmiotem” – to stwierdzenie jego autor przedstawia audytorium jako tezę, gdy tymczasem dla niego samego funkcjonuje już jako konkluzja: „Szkoła jest podmiotem. To wyłącznie pod tym warunkiem zasługuje na swoje miano, jest warta trudu”.

Wydaje mi się cennym dla dalszego wywodu, wydobyć ściśle logiczny walor, logiczną konstrukcję millerowskiej artykulacji prowadzącej go do ogłoszenia tej – jak sam to mówi – nieśmiałej tezy / konkluzji.

Przesłanki

Tezę / Konkluzję poprzedzają przesłanki, są jej logiczną podporą. W „Teorii turyńskiej” są rozproszone, przesłonięte donośnością wypowiadanych kwestii, rzucone w publikę jak świetlne race, których chwilowa iluminacja zapowiada rewelacje czegoś wspanialszego. Te zapowiadające rozbłyski to:

· życie Szkoły podlega interpretacji w sensie analitycznym,
· funkcje i fenomeny unaocznione na poziomie zbiorowości są tymi samymi, które się ujawniają i rozwijają w kuracji analitycznej,
· Szkoła jest zbiorem logicznie niekonsystentnym, podlega logice pas-tout,
· nie ma całej Szkoły, Szkoła jest kierowana z miejsca znaczącego braku w Innym [S(A) przekreślone].

Wszystkie powyżej przytoczone przesłanki sformułowane odnośnie Szkoły mogą być ekwiwalentne wobec formuł, które per analogiam można by odnieść do podmiotu, jako że są skonstruowane na bazie lacanowskich pojęć, matemów i logifikacji, które dotyczą stricte podmiotu nieświadomości, to znaczy takiego podmiotu, którego miejsce w dyskursie staramy się uchwycić w ramach następujących współrzędnych: znaczący, który ten podmiot reprezentuje, ideał ja, któremu ów podmiot podlega, fantazmat w ramach którego podtrzymuje swoje pragnienie, modalność jouissance, której podlega, etc. Innymi słowy takiego podmiotu, który ma swoje symptomy, którego mówienie podlega interpretacji, który zmaga się z najbardziej zagadkowym punktem (jak mówi sam Lacan) – enigmą braku w Innym, enigmą pragnienia Innego.

Powyższe przesłanki składają się na bazę dla millerowskiej konkluzji; konkluzji mocno ugruntowanej, z której można już wyciągać konsekwencje.

Konsekwencje

Wydobywam dwie:

· Szkoła jako podmiot jest zdeterminowana poprzez znaczące, których jest efektem. Stąd, jak mówi Miller, „akt postawienia znaczących, które determinują Szkołę, jest aktem odpowiedzialności absolutnej”,
· Szkoła wymaga swojego analityka – (w tym stwierdzeniu zbiegają się dwie pierwsze przesłanki) – by rozpoznawał współrzędne do skandowania czasu logicznego Szkoły i by ją interpretował.

Chciałbym temu, tytułem egzemplifikacji, nadać materialną konsystencję odwołując się do historii naszej wspólnoty pracy. Dzisiaj w efekcie apres coup, efekcie nachtraglichkeit, Teoria turyńska pozwala mi precyzyjnie uchwycić, czym było krótkie spotkanie z Aleksandrem Stevensem, ówczesnym prezydentem NLS i jego uwagi odnośnie stylu formowania się analityka w Szkole albo interwencje, interpretacje, analityczne akty Riccardo Carrabino, ówczesnego prezesa Koła Warszawskiego; podam dwa krótkie przykłady:

· „Torus” – biuletyn wewnętrzny obu Kół, w pewnym momencie miejsce impasu i nie-działania. Rozpoznanie tego jako symptomu nie poddającego się interpretacji, z którego nie można wyciągnąć żadnej wiedzy – w konsekwencji rozwiązanie „Torusa” i utworzenie nowego biuletyny „Wieści” na bazie ustaleń nowych reguł pracy wewnątrz samej redakcji i współpracy członków Kół,
· moment prawnego zarejestrowania Koła Warszawskiego i list Riccardo Carrabino do wszystkich członków Koła podkreślający wagę tego wydarzenia ze względu na historyczną donośność tego wydarzenia, jak i ze względu na pragnienie, które uruchamiało ten proces. (Dostrzegam tu to samo rozróżnienie, co w teorii Millera – między statusem prawnym i statusem pragnieniowym Szkoły). I od razu ułożenie tego faktu w konstelacji takich znaczących pojęć jak Szkoła, etyka psychoanalizy, nauczanie lacanowskie.

Rozwinięcie

Ostatnim etap millerowskiej artykulacji w omawianym przeze mnie aspekcie dotyka kwestii statusu podmiotu, którym jest Szkoła. Miller zestawia w tym miejscu kilka punktów:

· „Możesz się dowiedzieć to, o czym myśli Szkoła Freudowska Psychoanalizy” – jest to zdanie-motto Lacana drukowane na okładce pisma Scilicet,
· Szkoła jest momentem obiektywnego ducha psychoanalizy,
· Szkoła jest zakładanym podmiotem wiedzy.

A zatem jest podmiotem z rodowodem, jeśli tak mogę powiedzieć, kartezjańskiego cogito, z rodowodem freudowskiego Es, które, mówi, które myśli i daje odpowiedzi – z rodowodem skandalu i wywrotowej funkcji psychoanalizy.

Ten zakładany podmiot wiedzy, którym jest Szkoła, jest ulokowany, rozproszony pod wieloma adresami w różnych miejscach Szkoły: kartele, sekcje kliniczne, prezentacje przypadków, pisma, instytucje, kongresy, kolokwia, seminaria, etc., To miejsca, do których można się adresować zakładając, że w nich, siłami członków Szkoły jako podmiotu, wypracowuje się wiedza Szkoły niezbędna psychoanalitycznej praxis.

Teoria / Praktyka teorii

Teoria ma to do siebie, że nikt od niej nie wymaga, by obowiązkowo, moment jej ogłoszenia był jednocześnie momentem jej bojowego chrztu – skutecznej realizacji w danym obszarze praktyki. Tymczasem Teoria turyńska wychodzi na światło dzienne w ramach pewnego paradoksu: ona się sprawdza, zanim się ją ogłasza, albo inaczej – sprawdza się w międzyczasie, w trakcie jej ogłaszania. Co robi Miller?

· wydobywa wraz z innymi współrzędne Szkoły włoskiej, by skandować jej miejsce i moment, w jakim się znalazła na drodze jej ufundowania. To rozpoznanie pozwala Millerowi proponować, na przykład, tytuł następnego Kongresu „Moment konkluzji”,
· interpretuje konfrontacyjny dyskurs Pana B.,
· wydobywa interpretacyjny (w sensie analitycznym) status aktu założycielskiego Szkoły przez Lacana,
· sam, przed audytorium, zdaje sprawę, w jaki sposób dla niego samego dokonywało się „ostatnie upodmiotowienie” Szkoły.

Dla mnie, ten ostatni punkt, jest najbardziej poruszającym fragmentem Teorii z Turynu, kiedy J-A. Miller mówi nam, że jeszcze nie tak dawno nie dopuszczał do siebie myśli, iż „Szkoła jest podmiotem”, kiedy mówi nam o chwili widzenia tej myśli – zrębów swojej teorii, o momencie konkluzji, o oswajaniu się z nową wiedzą o Szkole. W sumie o tym, że wobec wydobywanej „na gorąco” teorii Szkoły sytuuje się jak analizant wobec wiedzy Nieświadomego, którą należy uwolnić, odszyfrować, np. z jawnej treści marzenia sennego, przejęzyczenia, czy innej czynności omyłkowej. Jest to fragment będący jednocześnie przesłanką, by refleksję nad tym, czym jest Szkoła psychoanalizy, czym jest wiedza o Szkole, osadzić w innych odniesieniach niż te freudowskie. Mam tu na myśli schemat formacji zbiorowej zamieszczony w jego tekście pt. „Psychologia zbiorowości i analiza ego”, do którego to schematu tak licznych odniesień dokonywał Lacan i sam Miller w toku swojej prezentacji.

Co mam na myśli? Analityk-podmiot w swoim odniesieniu do Szkoły, następnie „proces” upodmiotowienia tej Szkoły; produktem tego upodmiotowienia jest wiedza, której struktura przypomina strukturę formacji nieświadomego jednocześnie nie będąc żadną z nich (w odróżnieniu od owych formacji jest produktem, który wyłania się w luce nieświadomego, o ile siłą sprawczą tego wyłonienia jest pragnienie analityka, przeniesienie na Szkołę, a nie pragnienie poszczególne podmiotu uruchamiane przez przedmiot a, który w nagłym zwarciu z rozwijanym mówieniem podmiotu produkuje zaskakujące dla niego efekty).

Jest to dla mnie prawdziwe objawienie, prawdziwie nowa wiedza, którą czerpię z lektury millerowskiej teorii Szkoły; podobnie jak to drugie odnoszące się do Szkoły układanej w logice pas-tout. W skrajnym miejscu wyznaczonym jako jeszcze jedna logiczna implikacja płynąca z tego stwierdzenia, można zaryzykować formułę, że Szkoła jest un famme, jakąś kobietą, jedną po jednej, dla każdego z osobna, kto do niej się odnosi.

„W Szkole wszystko jest z porządku analitycznego. To aksjom…”, to pewnik – takie jest przesłanie Teorii turyńskiej, którą – by strawestować stwierdzenie Lacana odnośnie jego topologii – Miller daje swoim, by odnaleźli się w Szkole.