Echa Forum
W dniu 17 stycznia 2009r. w Instytucie Francuskim w Warszawie odbyło się Forum „Lekcje Lacana – klinika, społeczeństwo, filozofia”. Poprowadził je Jacques-Alain Miller, którego mieliśmy zaszczyt i honor gościć oraz słuchać z uwagą i przyjemnością, po raz pierwszy w Polsce. W Forum uczestniczyło około sto pięćdziesiąt osób.
Po krótkim wprowadzeniu w problematykę Forum, jakiego dokonał Pierre-Gilles Gueguen, prezydent Nouvelle Ecole Lacanienne / New Lacanian School, Daniel Roy rozpoczął pierwszą jego część, poświęconą problematyce klinicznej i noszącą tytuł: „Nowe symptomy: współczesny podmiot wobec normy”. Stwierdził, że Jacques Lacan w 1967 roku nakreślił perspektywę konsekwencji rozwoju grup społecznych, która dziś znajduje potwierdzenie w zachodzących przemianach – wraz z rozwojem gospodarki wolnorynkowej, w rozszerzaniu się procesów segregacyjnych i zaistnieniu „nowej normy”. Przybiera ona postać nie norm, lecz chęci oswojenia, udomowienia tego, co w nas, poprzez zarządzanie – stresem, małżeństwem, wychowaniem dzieci, a nawet umiejętnością doprowadzania do rozwodu.
Swoje referaty przedstawili kolejno: prof. Irena Namysłowska, prof. Bogdan de Barbaro i ks. Jacek Prusak sj. Każdemu z nich towarzyszyły prezentacje kliniczne przygotowane przez członków Kół psychoanalitycznych afiliowanych przy NLS – warszawskiego i krakowskiego: Janusza Kotarę, Dorotę Parnowską, i Tomasza Gajdę. Przykłady pracy klinicznej pozwoliły zilustrować poruszaną problematykę za pomocą żywych i poruszających kwestii, przed jakimi stają praktycy.
W swoim referacie prof. Irena Namysłowska przedstawiła tezę, że najtrudniejsza dla rodzin jest presja norm wewnątrzrodzinnych, podając przykłady oczekiwania relacji partnerskich i wymogu szczęścia w małżeństwie. Wskazała także, że w pewnym stopniu przed uniformizacją rodzinę chroni jej charakterystyczna koncepcja opisu świata obejmująca zasady kierujące i organizujące, przekazy i mity. W odniesieniu do przedstawionej przez prof. Namysłowską, w perspektywie systemowej terapii rodzin, problematyki współczesnej rodziny, podsumowując tę część Jacques-Alain Miller stwierdził: „Rodzina nowoczesna jest obciążona ideą partnerstwa. Kiedyś rodzina to coś rozległego – dom, nie tylko tata, mama i dzieci, ale i przodkowie, rodziny pobocza i osoby powiązane, obecne w domu. Problem rodziny; stajemy wobec niego – nie wiemy, kto tu rządzi, kto ma władzę?”
Bogdan de Barbaro przedstawił w swoim referacie omówienie gry podjętej przez pacjentów oddziału szpitalnego w reakcji na dyskurs zaproponowany im przez lekarza. Podkreślił uwidoczniony w przykładzie dystans chorych wobec swojej choroby. W komentarzu do tej części dyskusji Jacques-Alain Miller uwypuklił walor ironii schizofrenika, „piekielnej ironii”, jak ją nazywał Jacques Lacan, podkreślając wagę pozycji zajmowanej wobec pacjenta – i możliwej innej, niż przedstawiona tutaj, sytuująca się na poziomie identyfikacji i odgrywania roli.
Jacek Prusak swój referat poświęcił depresji, podkreślając jej współcześnie „masowy” charakter i uwypuklając wymiar realnego, fakt, że ujawnia ona prawdę o podmiocie, o jego niezaistnieniu w dyskursie depresyjnym.
Poniżej przytaczam na podstawie notatek fragmenty wykładu Jacquesa-Alaina Millera zamykającego dopołudniową część Forum.
„Nie chciałem wprowadzać Lacana w Warszawie, w styczniu tego roku, w sposób dogmatyczny; można by tak czynić.(…) Lacan, kiedy mówi, czy pisze, mówi bardzo twierdząco. Spodobało mi się to, ile pasji wkładał w to, co mówił (a w tamtym okresie analitycy grali rolę „zimnej ryby”). Tydzień później często mówił coś innego, przeformułowywał. Nie przekreślał tego, przeformułowywał. Nie jest dogmatyczny, wbrew pewnym przejawom. Jest logika w tym, że twierdził, iż siła psychoanalizy jest w mowie. Istota psychoanalizy polega na opowieści życia, narracji życia”.
„Lacan był przede wszystkim struturalistą (był z pokolenia Levi-Strauss’a) i był pod wpływem Jakobsona i de Saussure’a. Foucault, Derrida, Barthes – te osoby raczej odbierały Lacana (sam mówiłem Barthesowi o skromnym asystencie z Sorbony – Derridzie). To są ludzie (poststrukturaliści), którzy czytali Lacana. Ale Lacan to nie filozof, a ktoś kto czerpał z filozofii”.
„Freud wymyślił psychoanalizę. Lacan przemyślał kwestię nieświadomości w oparciu o doświadczenie psychoanalityczne (z jednej – kto mówi?, i z drugiej – kto słucha?). Nieświadomość jest pewnym zjawiskiem w komunikacji – tak to ujmował. Partner, to nie tylko ten na przeciwko (biedne ciało analityka, które sprawia, że zapomina się o nim, kiedy mówi się być może nie tylko do analityka). Lacan nazwał to literą „A” – „Innym”. (…) Inny rozrasta się wieloma kwalifikacjami. W tym symbolu wskazujemy na to wszystko, co ma wpływ na sam podmiot, nawet bez jego wiedzy. S przekreślone – podmiot, w którym zawarta jest jego pustka, brak. Podmiot jest pustym miejscem wyznaczonym przez Innego (to przekreślenie S pochodzi od Heideggera). Pustka wyznaczona, wypełniona przez to, co ma miejsce w Innym (również Nieświadomym). Lacan pisał w sposób logiczno-matematyczny, wskazując że podmiot jest zmienną, która zawiera się w funkcji A(x).
Nie jest to podmiot substancjalny. Jego cechy pochodzą z zewnątrz. Ten pusty podmiot znosi, czy podtrzymuje – identyfikacja, rola językowa. Nawet przed urodzeniem się jest przedmiotem mowy. Nawet dziecko autystyczne, które nie mówi, jest przedmiotem mowy; „mówiono o panu, zanim się pan urodził”. Piszemy za pomocą S1 te elementy, które nadają sens temu pustemu podmiotowi, poprzez to, co nazywało się „ja” / ego. Ego jest stosem elementów wypełniających tę pustkę. W doświadczeniu analitycznym te wszystkie identyfikacje izoluje się (słyszy się je; widać, że zdanie, które pochodziło od rodziny jest tym najważniejszym). Zauważamy warstwy identyfikujące i zauważymy jak wytracą swoją witalność, i dochodzi się do pewnego oczyszczenia podmiotu, wręcz pozbawienia go swojego miejsca, gdy zasiadał na tej masie identyfikacji. Mam nadzieję, że tu wprowadziłem rozróżnienie pomiędzy ego i podmiotem. Bric-a-brac – mieszaniną ról przypisanych przez Innego. Te role przylegają do nas – jeżeli te identyfikacje się odrywa, odrywa się razem ze skórą.
Psychoanaliza ma w tym swój udział, że znacznie lepiej można było się rozpoznać w identyfikacjach wcześniej, niż teraz. Mapa identyfikacji była bardziej czytelna. Psychoanaliza zrodziła się, gdy rodzina była w fazie destrukcji i przyspieszyła to. Upadek ojca, ten upadek społecznego imago ojcowskiego Lacan umieszcza na początku lat trzydziestych, a Balzac sygnalizuje, że na początku XX wieku. Ojciec upada, gdy tradycyjne hierarchie się rozluźniły i zaczął panować kapitalizm. Króluje produkt konsumpcji, korzyść – „a”.
„Lacan był klinicystą z całą pewnością – i w przeciwieństwie do tego, co pomyślą filozofowie – spędzał dni na przyjmowaniu pacjentów. A jednocześnie twierdził, że psychoanalityk nie powinien być klinicystą. Winien być poza tym, ponad klasyfikacją. Psychoanalityk odnosi się do indywiduum.(…) Psychoanalityk uczy się języka pacjenta; wychodzi się z założenia, że nie rozumie się innego, pacjenta. Rozumie się w oparciu o nieporozumienie. Tam ładunek libidinalny słowa nie jest znany. (Być może to, co państwo dziś zapamiętają, to tylko błysk w oku, albo, że się przewrócę schodząc z katedry). Skoro on sam nie rozumie, to my zauważamy, że nie rozumiemy, co mówimy – w tym wymiarze coś z nieświadomego jest wprowadzone. Jest to niezwykle niebezpieczny gaz, który się rozchodzi i zdarza się, że nam się to spodoba; to powietrze niebezpieczne. Deluze i Foucault zwrócili się przeciwko psychoanalizie. Są ludzie dla których ten zapach, klimat, w którym zdajemy sobie sprawę, że język jest językiem Innego i to może sprawić, że cała inna mowa, język, stają się kłamstwem (że wykłady akademickie i inne, to blaga). Jesteśmy tak rozentuzjazmowani tym, że to prawda, a to, co społeczne, to blaga.
Rozpoczęcie i zakończenie analizy – nie gramy jej dla nikogo, dla roli. Chodzi o to, żeby nie było publiczności. „Proszę mówić, co pani chce; co na myśl przychodzi”. Lacan mówił: „proszę mówić bzdury, głupoty”. Jest to sposób, żeby zdystansować się do osoby społecznie (…) Freud [początkowo] – ludzie mówią fakty. W pewnym momencie uwalnia się od tego i zauważa, ze chodzi o prawdę, o prawdę, która się zmienia. Zauważamy w psychoanalizie, że ten sam przytaczany fakt, następnie może przybrać nowe znaczenia. Lacan wyróżnił tu pojęcie apres-coup; retroakcji – u Freuda, i jest to obecne w każdym zdaniu. Na początku zdania nie wiemy jaki będzie dalszy ciąg i w oparciu o to, co mówię potem, to, co na początku, zmienia się. Dopiero na końcu zdania możemy uchwycić to, co było i to dotyczy całego zdania, ale i akapitu, konferencji, może i całego życia – ale wtedy już nas nie ma, żeby to stwierdzić. Jeżeli S1 – początek zdania, albo pierwsze zdanie w stosunku do drugiego, to:
<—–
S1 —–> S2
(a więc po fakcie; przez retroakcję).
Prawda w psychoanalizie jest podporządkowana temu schematowi, więc to jest jakaś wariacja na temat prawdy. Varité – wariacja i prawda w jednym słowie. Jest to więc prawda nieuchwytna, skoro znaczące, słowa, przesuwają się wobec sensu, znaczenia. Na końcu zdania można uznać, że znaczący i znaczone zostaną połączone i Lacan nazwał to punktem pikowania (tak jak w fotelach). Taki punkt mocowania, który umożliwia uporządkowanie znaczącego wobec znaczonego. To, co było prawdziwe w sesji, może być zawsze uwzględnione z innego punktu widzenia. I podmiot podporządkowuje się tej płynności. Płynność znaczenia; staje się to coraz bardziej płynne i znaczące uwidacznia to, co jest stałe. To, co jest stałe, to pewien sposób rozkoszowania się. Moment uzyskania satysfakcji; czasem tam nawet, gdzie wiąże się to z cierpieniem. Freud – to że symptom podlega interpretacji. Symptom analityczny może być interpretowany, tak jak słowa. Jest pewne zaspokojenie nieświadome łączące się z tym cierpieniem.
Popęd – słowo u Freuda (słowo mityczne) – jaka jest jego rzeczywistość? To, że podmiot cierpi – tu jest „nieludzkość” analityka (nie mówię tego w złej wierze) – kiedy pacjent płacze, nie dowiemy się jakie znaczenie inaczej, niż na przykład – zaczniemy się uśmiechać. To nie znaczy, że to komedia, ale że w samym tym cierpieniu jest satysfakcja (co nie znaczy, że nie ma współczucia w psychoanalityku). Cnoty – miłość bliźniego, nadzieja, nie należą do analityka. On nie ma wiary, jest ironiczny; nie ma miłości, odczuwać miłość oznacza przypisać drugiego do cierpienia. Wtedy właśnie, kiedy analityk nie ma nadziei, występuje szansa, żeby coś się poprawiło. W analizie mierzymy ku temu poziomowi, kiedy pacjent jest zadowolony nie wiedząc o tym. Pod tym względem nie jest najistotniejsza różnica pomiędzy nieświadomym i świadomym, ale rozróżnienie pomiędzy tym, co znaczące i tym, co daje rozkosz (jouissance).
Jak można w oparciu o mowę mieć wpływ na rozkosz (jouissance) podmiotu tak, jak pewne słowa w jego historii mogły mieć znaczenie? Jak uzyskać taką moc, żeby te słowa w analizie miały ją, jak te które w przeszłości usłyszał? To podstawowe pytanie dla mnie dzisiaj, jeśli chodzi o psychoanalizę”.
W części poruszającej problematykę społeczną, zatytułowanej „Co wart jest dziś ojciec?” przedstawili swoje wypowiedzi kolejno: Andrzej Leder, Mateusz Falkowski, Szymon Wróbel.
Andrzej Leder skupił się na pojęciach prawa ojcowskiego i sumienia, opierając się na pracy Freuda „Kultura jako źródło cierpień” i nawiązując do Żiżka, rozważa zachodzące w tym zakresie zmiany. Opisuje współczesne sumienie jako „wyobrażeniowe”, tracące symboliczny charakter, przybliżające do bezpośredniości popędowych impulsów. Jako superego matczyne, nakazujące rozkoszować się.
W dyskusji Pierre-Giles Gueguen podkreślił, że podmiot zostaje powołany przez Innego jako efekt w rejestrze symbolicznym. W tym powołaniu istotny i interesujący dla niego jest nie tyle symboliczny wymiar (język i ego, jego chwilowe identyfikacje), lecz to, że jest to podmiot prawa. I stawia pytanie: Czy polityka pragnienia istnieje? Czy istnieje zapotrzebowanie na nie?
Mateusz Falkowski przedstawił genezę formuły „jeśli Boga nie ma” i jej implikacje zmierzające ku „wszystko wolno” i „wszystko jest zabronione”.
W nawiązaniu do tego referatu Pierre-Gilles Gueguen wskazał na możliwość odnalezienia przez pojęcie Imienia Ojca jakiś mocowań, które nie byłyby ojcem, a które ograniczałyby rozkosz (jouissance), o czym mówił Lacan. Podkreślił powstającą w ten sposób złożoność problematyki i różnorodność powstających w świecie struktur, w konsekwencji tego, że Imię Ojca nie jest jedyne.
Szymon Wróbel postawił pytania: o istnienie polityki pragnienia rozumianej jako uzupełnienie i kontynuacja etyki pragnienia; o status polityczny przysługujący teorii psychoanalitycznej; o ojca i jego dwuznaczną obecność w nowoczesności. Wątek dotyczący ojca rozwijał poprzez opis dyskursu ojca i dyskursu syna, a następnie ontologiczną dziwność statusu ojca w przestrzeni pomiędzy życiem i śmiercią.
W podsumowaniu części Pierre-Gilles Gueguen postawił pytanie odnośnie nostalgii za ojcem idealnym – czy życzycie sobie powrotu takiego ojca?
Jacques-Alain Miller wskazał, że Freud ratuje ojca pokazując jego zakorzenienie w psychice; Lacan zaś nie ratuje ojca. Uwidocznił też dwa oblicza ojca; funkcji ojcowskiej – jako mówiącego „nie”(zakazującego) i mówiąego „tak” (mówiącego pod jakim warunkiem wolno zaznawać rozkoszy (jouissance). Podkreślił, że oba dadzą się pogodzić, gdy odtworzymy złożoność figury ojca.
Debata w części filozoficznej toczyła się w oparciu o referaty skupione na temacie: „Prawda absolutna i prawdy relatywne” i przedstawione przez: Agatę Bielik-Robson, Riccardo Carrabino, Pawła Herera i prof. Pawła Dybla.
Agata Bielik-Robson w swojej pracy próbuje dowieść tezy, że w nauczaniu Lacana obecne są wątki religijne i mają one charakter gnostycki. Jacques-Alain Miller w dyskusji przedstawił pogląd, iż nie spotkał się z zainteresowaniem Lacana problamatyką gnostycką.
Riccardo Carrabino w swoim ujęciu przedstawił precyzyjną analizę problematyki prawdy w religii i psychoanalizie, opierając się na pojęciach realnego i synthomu. Wyraźnie rozgranicza różne pola psychoanalizy i religii, rozdzielając ich kompetencje, wskazując na różny cel i inny sposób powiązania z sensem i możliwość produkowania sensu oraz odniesienie do Realnego.
Michał Herer podejmując kwestię prawdy, rozważa ją na poziomie stosunku filozofii i psychoanalizy. Wskazuje na przewrót freudowski, który podważa przekonanie o racjonalności człowieka i prekursorskie wątki filozoficzne, jakie znajduje u Nietzschego i Schopenchauera. Wskazuje na związek pomiędzy popędem i prawdą. Stawia także dalej pytanie: Czy myślenie (filozofia) ma problem z prawdą?
W dyskusji Jacques-Alain Miller między innymi stwierdził : „To, co Freud nazywa popędem to jest pewna dynamika, która nigdy się nie kończy. Popędy nigdy nie śpią. Chodzi o dynamikę, która nigdy się nie zatrzymuje, więc nie ma nic wspólnego z zaspokojeniem popędu. Co może wyjaśnić, że ludzkie zwierzę ma popędy, a nie tylko instynkty? Popędy, które zmierzają ku śmierci.
Lacan starał się ująć popęd jako taki dyskurs, który artykułuje się w sposób nieświadomy. W „L’instance de la lettre…” stwierdził, że popęd ma wiele wspólnego z racjonalnością. Rozum idzie dalej, niż to, co zwykle rozumiemy jako rozum. Rozum jako logos.
U Freuda nieświadomość jest czymś wręcz gadatliwym. Kiedy zaczyna się analizę można mieć sny, których się nie miało, pojawiają się kody… – czym jest ta przemowa, ten dyskurs? To, co opisali Leibnitz, Nietzsche, Schopenchauer, to nie nieświadomość jak u Freuda i Lacana. Nawiązując do kwestii postawionej przez Herera: „Pana pytanie: czy myśl ma problem z psychoanalizą?” .
Paweł Dybel przedstawił swoją pracę dotyczącą prawdy w psychoanalizie. Wychodząc od opozycji prawda absolutna – prawda relatywna, idąc poprzez Kartezjańskie cogito i świadomość niemieckiego idealizmu, wskazuje na rozbicie wstępnej aporii w filozofii Heideggera i później w powojennej myśli francuskiej (Foucault, Derrida, Deleuze, Lacan). Podejmuje wnikliwą analizę problematyki prawdy w nauczaniu Lacana i jej statusu w psychoanalizie.
W dyskusji tej części Jacques-Alain Miller podjął wątki dotyczące myśli francuskiej, wskazując na charakter powiązań pomiędzy myślą Lacana, a Deleuza, Derridy, Levi-Strauss’a i odnosząc się do wątku filozofii Heideggera w sposób osobisty i humorystyczny: „Filozofia to dyskurs kawalerski.(…) I w końcu zająłem się psychoanalizą, bo nie potrafiłem zrozumieć kobiety na podstawie lektury Heideggera”.
Dzięki gościnności Ambasady Francji i Instytutu Francuskiego Forum zakończyło się rozmowami kuluarowymi, towarzyszącymi koktajlowi.
Grażyna Skibińska